« Previous Page Table of Contents Next Page »



{345}

Postacie i osobowości

Trzej, którzy sprawowali urząd rabina zgierskiego

Rabbi A. I. Brumberg i inne źródła

tłum. Doubi Szwarc i Emanuel Frenkel
wyd. Jerrold Landau

Świętej i błogosławionej pamięci rabbi Szalom Cwi Ha-Kohen,
pierwszy rabin zgierskiej społeczności

Pierwszym rabinem młodej społeczności Zgierza został rabbi, gaon i człowiek wielkiej prawości, reb Szalom Cwi Ha-Kohen, nazywany przez zgierzan „der alte Tzadik” – starym cadykiem. Był chasydem z Przysuchy, Kocka, Góry Kalwarii i Aleksandrowa. Spędzał wiele czasu przy stole swoich rebech, mimo ostrego sprzeciwu swego teścia.

Reb Szalom Cwi urodził się w Piotrkowie w roku 5553 (1793) w znakomitej rodzinie. W młodości przewyższał kolegów inteligencją, pojętnością, a także pracowitością. Kiedy był jeszcze uczniem chederowym, często studiował długo w noc, póki nie stopiła się świeca. W owym czasie w Polsce nie było jeszcze gazu ani elektryczności; używano świec i mały Szalom Cwi zwykł siedzieć w chederze i uczyć się tak długo, jak starczyło świecy. Kiedy tylko mełamed (nauczyciel) wychodził z pokoju, młody geniusz zamieniał ogarek na nową świecę, aby móc dłużej studiować.

Na początku rodzice niepokoili się o niego i przychodzili go szukać do chederu. Powoli jednak przyzwyczaili się, że ich syn wraca ze szkoły późno w nocy.

Poza inteligencją, młody reb Szalom Cwi wyróżniał się także bystrością. W wieku 13 lat chwalono go jako młodego geniusza, wybitnego studenta reb Lejbisza Tablisa z Piotrkowa. Kiedy skończył piętnaście lat, pewien uczony i zamożny Żyd, reb Jakub Aaron Ha-Kohen Szatan z Lutomierska, dziadek admora reb Chanocha Henecha Ha-Kohena z Alekandrowa wybrał go na męża dla swojej córki.

Teść przez kilka lat wspierał finansowo reb Szaloma Cwi, tak że mógł on zajmować się pilnym studiowaniem Tory w domu, który łączył w sobie Torę i wielkość. W grupie studiujących byli – poza reb Jakubem Aaronem – szwagier reb Szaloma Cwi, reb Pinchas Ha-Kohen i jego młody syn, genialny reb Chanoch Henech Kohen, który po śmierci Rima z Góry Kalwarii w roku 5626 (1866) został admorem Aleksandrowa; poza tym uczył się z nimi zięć reb Pinchasa, gaon reb Jechezkiel Nomberg, który później został rabinem społeczności łódzkiej. On także otrzymywał wsparcie finansowe od teścia, ponieważ zajmował się studiami nad Torą. Grupa studiujących często zamykała się na wiele godzin w jednym z pokoi w domu reb Jakuba Aarona i dyskutowała na tematy związane z nowymi ideami w Talmudzie. Nie musieli się martwić o pieniądze na utrzymanie i mogli całkowicie poświęcić się studiom. Tworzyli grupę wielkich uczonych.

Reb Jakub Aaron był przekonanym mitnagedem i nie pozwalał tym niewielu chasydom, którzy mieszkali w Lutomiersku, przestępować progu swego domu. Jednak czasy się zmieniały. Ruch chasydzki rozwijał się prędko, zyskiwał nowych wyznawców niemal we wszystkich społecznościach. Uczniowie Beszta [73] i uczniowie jego uczniów, tacy jak Choze [74] z Lublina i Magid z Kozienic, mocno się przyczynili do szerzenia Tory i chasydyzmu pośród mas. Reb Szalom Cwi, choć jadający przy stole swojego teścia – mitnageda, włączył się w ruch chasydzki. Kiedy reb Jakub Aaron wyjeżdżał w interesach, reb Szalom Cwi spiesznie pakował walizkę i jechał do Przysuchy, do „Świętego Żyda”. Pozostawał przy rebem przez wiele miesięcy.

Jak wiadomo, „Żyd” z Przysuchy był jednym z największych uczonych w Torze swego czasu i codziennie dawał swoim uczniom intensywną lekcję Talmudu i decyzji halachicznych. Reb Szalom Cwi, który nie omijał żadnego wykładu, nie tylko stał się entuzjastycznym chasydem, ale także wiernym uczniem „Żyda”.

Kiedy reb Szalom Cwi wrócił z jednej ze swoich podróży, teść jego, mitnaged, był już w domu i dowiedział się, jak poczyna sobie jego zięć. Ujrzawszy go zbliżającego się z daleka, zamknął przed nim drzwi i nie wpuścił go do domu. Wówczas reb Szalom Cwi zdecydował się iść do sztibł. Spotkał tam wnuka reb Jakuba Aarona, młodego geniusza Chanocha Henecha, który już wtedy był bliski chasydzkiej ideologii i który pomógł mu uzyskać wsparcie finansowe od siedmiu chasydów tej społeczności. Każdy z nich zgodził się utrzymywać zięcia bogatego mitnageda przez jeden dzień w tygodniu.

Kiedy reb Jakub Aaron dowiedział się od swojego wnuka, że Szalom Cwi jada u chasydów, zdecydował się pogodzić się z zięciem i zaprosił go do swojego domu. Zawarto pokój i reb Jakub Aaron wreszcie przyzwyczaił się do myśli, że rodzinę jego przeniknął duch chasydyzmu.

Nawet po przystąpieniu do ruchu chasydzkiego reb Szalom Cwi nie zszedł ze ścieżki nauki. Utrzymywany przez teścia, nadal pilnie studiował. Także kiedy jechał do Przysuchy, cały dzień spędzał w Bejt Ha-Midraszu nad Gemarą. Chasydyzm zaszczepił mu ducha radości i reb Szalom Cwi zawsze z radością witał swoich chasydzkich przyjaciół.

Po śmierci „Świętego Żyda” z Przysuchy w roku 5574 (1814) i Choze z Lublina w roku 5575 (1815), reb Szalom Cwi pojawił się w Przysusze, by pozdrowić następcę „Żyda”, reb Simchę Bunima. Kiedy po raz pierwszy stanął przed reb Simchą, ten powitał go: „Szalom Hirsz!… Oto nazwałem cię imieniem, jakie noszą wielcy tego kraju…”. Zgromadzeni chasydzi zrozumieli, że w ten sposób rebe chciał powiedzieć, iż reb Szalom Cwi godzien jest dźwigać brzemię rabinatu.

W roku 5583 (1823), kiedy teść przestał go wreszcie utrzymywać, reb Szalom Cwi został rabinem społeczności Grabowa koło Łęczycy. Pełnił ten urząd przez cztery lata, póki w roku 5587 (1827) nie poproszono go o objęcie stanowiska rabina w Zgierzu. Odtąd aż do swojej śmierci w roku 5637 (1877) w wieku 84 lat reb Szalom Cwi sprawował urząd rabina zgierskiego.

Objęcie tego stanowiska nie przyszło mu łatwo. Wprawdzie społeczność Zgierza poprosiła go o przyjęcie rabinatu, ale na to wymagana była zgoda władz miejskich, które z kolei żądały certyfikatu i referencji od znanych rabinów. Reb Szalom Cwi dostarczył certyfikat od rabbiego i gaona reb Mosze Aarona, głowy Bejt Dinu (sądu rabinackiego) Strykowa i referencje od gaona reb Chaima Auerbacha, głowy Bejt Dinu i rabina Łęczycy. Stwierdzał on, że: „uważam reb Szaloma Cwi za człowieka uczonego w służbie bożej, bogobojnego i wyjątkowo kompetentnego w sprawach dotyczących ceremonii religijnych. Znany jest jego wytworny sposób mówienia i znajomość Talmudu, podobnie jak prawa żydowskiego. Rozmawiając z nim, odniosłem wrażenie, że jest pełen wiedzy. Wszystkie jego uczynki są właściwe i wyważone. Dlatego daję mu dobre świadectwo i wspieram go i powiadam: będzie nauczał i sądził [75]. Co więcej, posiada on aprobatę słynnego rabbiego strykowskiego reb Mosze Aarona, bowiem dwa to więcej niż jeden. Te słowa mówię szanując jego wiedzę i pobożność.” W Łęczycy, w poniedziałek 22 Szwat 5587 (1827) roku, Chaim syn Izaaka Icka Auerbacha z Leśnicy.


Pierwszą decyzją reb Szaloma Cwi na stanowisku rabina było założenie w mieście jesziwy. Żydzi z całej Polski przyjeżdżali do niego studiować Torę. Sam oddany studiom, wygłaszał wykład w jesziwie od 4 do 8 rano. Z jesziwą jego łączą się nazwiska setek studentów, z których wielu zostało później rabinami w różnych miejscach kraju. Jego chasydzcy nauczyciele, stary rebe z Kocka i Chiduszej Harim z Góry Kalwarii wysyłali do niego na naukę każdego zdolnego młodzieńca. W ten sposób Zgierz stał się centrum skupiającym całą śmietankę chasydzkiego żydostwa Polski.

O jednym ze studentów reb Szaloma Cwi, rabbim i gaonie błogosławionej pamięci reb Szaulu Mosze Zylbermanie z Wieruszowa (zmarłego w Tel Awiwie) syn jego, rabbi Joszua Zylberman pisze [76], że reb Szaul Mosze, uważany za geniusza już jako bar micwa, udał się wraz z ojcem do Chiduszej Harima z Góry Kalwarii. Po przeegzaminowaniu go i trzygodzinnej dyskusji na temat Tory Rim, przekonany, że młodzieniec ma przed sobą wielką przyszłość, skierował go do Zgierza, do jesziwy reb Szaloma Cwi.

W tym czasie społeczność Zgierza była jedną z młodszych społeczności w Polsce. Rozwijał się tu przemysł tekstylny i Żydzi z wszystkich zakątków Polski przyjeżdżali do miasta w poszukiwaniu środków utrzymania. Reb Szalom Cwi znalazł tu pole do popisu. Młoda społeczność Zgierza za sprawą jego jesziwy stała się centrum Tory. Większą część dnia reb Szalom Cwi spędzał ze swymi studentami nauczając Talmudu i halachy. W przerwach zajmował się sprawami społeczności. Nocami przy świeczce studiował Torę. Zwłaszcza w wigilię szabatu nigdy nie zapominał przygotować nowej świecy.

Gaonowie tego pokolenia cenili reb Szaloma Cwi jako gaona i cadyka. Jednym z tych, którzy niezwykle go poważali był gaon reb Izaak Fajgenbaum, głowa sądu rabinackiego Warszawy, student Chiduszej Harima i Chasyda z Kocka. Syn jego, rabbi Izrael Isser napisał w swojej książce „Or Pnei Icchak” (Warszawa, 5699/1939): „Słyszałem ze świętych ust świętej i błogosławionej pamięci admora, że świętej i błogosławionej pamięci gaon i chasyd reb Szalom Cwi Ha-Kohen, głowa sądu rabinackiego Zgierza zwykł – kiedy omylił się studiując ze swymi uczniami – otwierać Świętą Arkę i modlić się tak, jakbyś modlił się o ciężko chorą osobę”

Zgierski rabbi znany był z elastycznego podejścia do halachy, zwłaszcza w sprawach dotyczących postów. Powiada się, że pewnego razu jeden z mieszkańców miasta, wnuk gaona reb Bendeta z Łasku przyszedł do niego w dzień postny skarżąc się, że czuje się słaby z głodu i pragnienia. Reb Szalom Cwi kazał mu przerwać post mówiąc: „Pewnego dnia w czas postu byłem w Lutomiersku i studiowałem wraz z moim bratankiem reb Henechem z Aleksandrowa i zięciem mojego szwagra gaonem reb Jechezkielem Nombergiem (który później został rabinem łódzkim). Twój dziadek reb Bendet z Łasku przyszedł do nas z rękami pełnymi jedzenia i zaprosił, abyśmy spróbowali mówiąc: wiem, że będziecie kiedyś nauczycielami prawa dla ludu Izraela, dlatego chcę, abyście nauczyli się nie być zbyt surowymi w sprawach postów.

I teraz – dodał reb Szalom Cwi – kiedy wnuk jego przychodzi do mnie poradzić się w tej sprawie, nie mogę dać mu innej odpowiedzi, jak tylko taką".

Kiedy miał decydować w sprawach nakazów i zezwoleń [77] i odkrywał, że Taz pozwala na to, czego SzaCh [78] zakazuje, postępował zgodnie z opinią tego pierwszego mówiąc: „Jakże wielki jest Taz, trzeba słuchać jego głosu”. Kiedy było odwrotnie, wychwalał SzaCha i decydował według jego opinii. Metodologia jego polegała bowiem na elastyczności. Wiedzieli o tym szocheci Zgierza.

Zwłaszcza jedna z jego decyzji niewątpliwie zapisała się na zawsze w pamięci społeczności. W wigilię Paschy reb Dawid Handelisz (znany jako reb Dowidcze), zamożny, światły obywatel, wszedł do apteki, której właściciel był chrześcijaninem. Rozmawiali o Żydach – aptekarz w tonie nieprzyjaznym, twierdząc, że są to przyjaciele złodziei, dbający tylko o zysk. Reb Dowidcze sprzeciwił mu się, dowodząc, że jeśli zapłacisz Żydowi, nawet najmarniejszemu z marnych w Zgierzu, jakąkolwiek ilość pieniędzy, nie pójdzie on tego dnia kupić sobie wódki, gdyż zabrania tego jego religia. Stąd wniosek, że pieniądze nie stanowią pokusy dla duszy żydowskiej. Aptekarz odparł, że mógłby się założyć, iż każdy Żyd pije w zaciszu swojego domu. Reb Dowidcze przyjął wyzwanie i założyli się o osiem dukatów (Żydzi w Polsce nazywali dukaty „tukatn”). Aptekarz posłał po żydowskiego felczera, aby przystrzygł mu włosy. Reb Dowidcze schował się w pokoju obok. Kiedy robota była skończona, aptekarz dobrze zapłacił felczerowi i poczęstował go szklaneczką wódki. Felczer odmówił tłumacząc, że to wigilia Paschy. Aptekarz zaproponował mu dukata, potem dwa, trzy, i tak aż do ośmiu dukatów. Felczer nie dał się przekupić i szybko wyszedł. Zadowolony reb Dowicze zażądał swoich ośmiu dukatów. Po drodze do domu wstąpił do rabbiego i opowiedział mu całą historię. Wysłuchawszy, rabbi odrzekł, że według prawa Tory powinien oddać pieniądze felczerowi. Reb Dowidcze przyjął tę decyzję z miłością.

{fotokopia str. 349: dowód kupna stałego miejsca w synagodze zgierskiej, podpisany przez starego rabbiego Szaloma Cwi Ha-Kohena i gabajów A.H. Gliksmana i Z. Bornsztajna}

Powiada się, że kiedy skarżono się rabbiemu Brzezin, gaonowi reb Sinajowi Sapirowi, autorowi „Olat Chadasz”, że wydaje nazbyt ostre decyzje w sprawach halachy, podczas gdy w sąsiednim Zgierzu reb Szalom Cwi jest o wiele bardziej spolegliwy, odpowiadał: „Jemu wypada być spolegliwym, gdyż ma szerokie ramiona. Jest gaonem Tory i czystym cadykiem”.

Rabbi Szalom Cwi nie miał zbyt obfitych środków utrzymania, ale też nie potrzebował wiele. Nawet oddawał sporą część swojej marnej pensji na cele dobroczynne. W tym czasie przyjechał do Zgierza rabbi Jechiel Meir, „Tehilim Jid” [79], rabin Gostynina. Był on chasydem kockim i przyjacielem reb Szaloma Cwi. Mieszczanie zaczęli skarżyć się przed reb Jechielem Meirem, że ich rabbi chce ich opuścić. Reb Jechiel Meir zapytał reb Szaloma Cwi, dlaczego myśli o wyjeździe. Reb Szalom Cwi odparł, że nie chce mieszkać w mieście, które nie ma porządnej synagogi. Reb Jechiel Meir przyrzekł mu, że jeśli tylko zgodzi się pozostać w mieście, wybuduje się piękną synagogę. W tym samym tygodniu reb Jechiel Meir zwołał zebranie najznamienitszych zgierskich mieszczan i przekazał im słowa reb Szaloma Cwi. Ci natychmiast zebrali 3 000 rubli; kilka dni później zakupili działkę w centrum miasta i rozpoczęto budowę synagogi.

W książce „Tiferet Adam” znajduje się inna wersja tej historii, związana ze sprawą rabinatu kaliskiego. Reb Szalom Hirsz był kilkakrotnie powoływany na głowę sądu rabinackiego społeczności większych niż zgierska, np. w Piotrkowie lub w Kaliszu, ale nie chciał opuszczać swego miasta, gdzie mógł w ciszy i spokoju zajmować się Torą i utrzymywać jesziwę, bowiem było to jedyne pragnienie jego duszy. Kiedyś przyjechali do Zgierza najznakomitsi obywatele Kalisza, by prosić go o przyjęcie rabinatu w ich mieście. Reb Szalom Cwi wyraził zgodę. Jednak kiedy o sprawie dowiedzieli się starsi społeczności zgierskiej, natychmiast udali się do swego rabina pytając: „Chcesz nas opuścić? Czego ci u nas brakuje?” Rabbi przyznał, że jest pogrążony w długach. Żydzi zapytali: „Ile jesteś winien?” Rabbi odrzekł, że długi jego wynoszą kilkaset rubli. Na to zebrani zobowiązali się wziąć dług rabina na siebie, a także zwołali radę i zdecydowali się podwyższyć jego pensję. Rabbi odwołał swoją obietnicę daną Kaliszanom. Kiedy później pytano go, dlaczego wcześniej nie powiedział nikomu o swojej sytuacji, odpowiadał po prostu: „Nie mogłem cenić się tak wysoko”…

Rabbi Szalom Cwi od młodości kochał bliźnich i prowadził ich ku Torze. Kiedy skończył 80 lat, Zgierz odwiedził badacz chasydyzmu dr Aaron Markus. W swojej książce „Chasydzi” napisał o nim na stronie 244: „ Jednym ze starszych i bardzo oddanych rabbich jest reb Szalom Cwi Hirsz, rabin zgierski. Spotkałem go, kiedy miał osiemdziesiąt lat i jest to człowiek godzien najwyższego szacunku”.

Reb Szalom Cwi widział, że w gmachu judaizmu pojawiają się coraz to nowe rysy, ale nie bał się wyrażać na ten temat swojego zdania. Podobno kiedyś, gdy jeden z fabrykantów chciał pracować w szabat, reb Szalom Cwi wysłał mu list: „Jeśli jesteś tak uparty, że nie obawiasz się pogwałcić szabatu, będę zmuszony modlić się, aby twoja działalność była „destrukcyjna”, bowiem tylko wtedy, zgodnie z prawem, będę mógł zwolnić cię z obowiązku szabatowego wypoczynku” [80]. Modlitwa rabbiego została wysłuchana, gdyż produkcja fabryki zmalała, przedsiębiorca stracił wszystkie pieniądze i był zmuszony zamknąć fabrykę.

Poprzez lata spędzone w Zgierzu reb Szalom Cwi trafił na stałe do ludzkich serc jako gaon i cadyk. Przychodzono do niego po radę w różnych sprawach, a on wysłuchiwał każdego. Jednak nie chciał być „rabbim”.

Powiada się, że kiedy urodził się jego pierwszy syn, reb Izaak Mendel, reb Szalom Cwi zarządził, aby ogłosić, aby każdy potrzebujący uzdrowienia przyszedł na ceremonię obrzezania, a będzie wysłuchany. Jednym z możniejszych mieszkańców miasta był reb Izaak Zylberberg, teść reb Falika Kunsztama, który miał tylko jednego syna, a ten był niemy. Przyprowadził on wnuka do rabbiego. Rabbi dał dziecku gruszkę mówiąc: „To jest gruszka; weź ja i pobłogosław odprawiając 'borej pri haeitz' [81]”. Dziecko wzięło gruszkę, pobłogosławiło i zaczęło mówić.

Reb Szalom Cwi był spokojny i zrównoważony z natury i każdy jego krok był przemyślany i odpowiedzialny. Jednak serce jego płonęło wewnętrznym ogniem. Kiedy raz pewien mitnaged spytał go, dlaczego przystąpił do kockich chasydów, odpowiedział: „prawda jest jak gwóźdź, który wszystko przebija. Żar jest jak ściana, i to nie jakaś słaba, miękka ściana, ale jak bardzo solidna ściana. Im silniej uderzasz młotem, tym lepiej gwóźdź przebija ścianę”.

Już w epoce kockiej reb Szalom Cwi był znany jako jeden z największych ludzi swego pokolenia. Za jego przykładem wielu przystąpiło do kockich chasydów, a Zgierz stał się społecznością chasydzką. Wśród polskich chasydów była silna opozycja wobec sposobu działania i praktykowania judaizmu przez chasydów kockich, a reb Szalom Cwi był niezłomnym obrońcą tej gałęzi chasydyzmu. Gdy jeden z mitnagedów zapytał go: „Jeśli chasydzi z Kocka rzeczywiście mają rację, dlaczego tak wielu im się sprzeciwia?” Reb Szalom Cwi odparł: „Gdyby ludzie cenili prawdę i sprzeciwiali się tylko postawie chasydów kockich, twoje pytanie byłoby cenne. Ale ponieważ ludzie sprzeciwiają się prawdzie jeszcze bardziej niż kockim chasydom, cóż mam ci odpowiedzieć?”

Podobno rebe z Kocka, zanim jeszcze zamknął się w swoim domu w roku 5600 (1840), zwrócił się pewnego razu do rabbiego zgierskiego mówiąc: „Popatrz, reb Szalom Cwi, na co mi przyszło! Ludzie nie dają mi spokoju – ten chce pieniędzy, tamten lekarstwa… Czy po to żyję na tym świecie?” Reb Szalom Cwi odpowiedział: „Do kogo się mają zwrócić, jak nie do swojego rabbiego?” Rabbi z Kocka odrzekł: „Zapomniałeś, co jest napisane: Którzy słowem przywodzą ludzi do grzechu, zastawiają pułapkę na rozjemcę w sądzie, a tego, który ma słuszność, odprawiają z niczym (Iz 29,21)? Ci, którzy oddali się nicości, nie potrzebują nic istotnego i potrafią zmylić nawet cadyka”.

Kiedy rebe z Kocka został zamknięty, reb Szalom Cwi zapłakał i rzekł: „Milczałem, kiedy rebe do mnie mówił, nie odpowiadałem mu z obawy przed jego wielkością i źle się stało, że nie powiedziałem mu tego, co mu chciałem powiedzieć. Bo oto, co mówi prorok: „Bo gdy ujrzą wśród siebie dzieło Moich rąk, uświęcą Moje Imię i Świętego Jakubowego będą czcić jako Świętego i będą się bać Boga Izraelskiego”. To znaczy, że znajdą tych, którzy uświęcą Boskie Imię pośród tej społeczności i nie sprowadzą cadyka na mylną drogę, lecz raczej: „Ci, którzy duchowo błądzili, nabiorą rozumu, a ci, którzy szemrali, przyjmą pouczenie (Iz 29,23-24)”.

Reb Szalom Cwi był jednym z pierwszych i najważniejszych kockich chasydów i został zaproszony na ślub wnuka reb Chaima Izraela z Pilawy z córką zgierskiego chasyda reb Zeliga Frenkla, który miał odbyć się w Kocku. Podczas podróży rabbi przeziębił się i dostał gorączki. Kiedy przybył do Kocka, sprowadzono lekarza, który przepisał mu pigułki. Rebe martwił się o chorego i zarządził, aby przyniesiono lekarstwo. Kiedy jednak zobaczył pigułki, zaniepokoił się jeszcze bardziej i zapytał: „Czy lekarz wie, że chory ma już sześćdziesiąt sześć lat?” Lekarz słysząc to przeprosił i przepisał inne pigułki. Rebe miał rację.

W roku 5625 (1865) zmarła pierwsza żona rabbiego nie obdarzywszy go męskim potomkiem. Reb Szalom Cwi miał wówczas 72 lata. Reb Henech z Aleksandrowa poradził mu, aby poślubił pewną młodą kobietę, której przyrzekł, że będzie ona z nim miała synów. Po śmierci Rima z Góry Kalwarii 23 adar 5626 (1866) reb Szalom Cwi przyjął zwierzchnictwo reb Henecha [82], posłuchał jego rady i ożenił się po raz drugi. Kilka miesięcy później zachorował, i to tak ciężko, że lekarze dali za wygraną. Kiedy jego młoda żona zobaczyła, iż jej małżonek umiera, pospieszyła do rebego z Aleksandrowa wołając, że oto obiecano jej potomstwo, a teraz co? Mąż jej leży na łożu śmierci, z którego, według lekarzy, już ma się nie podnieść. Reb Henech zerwał się z fotela i natychmiast udał się do Zgierza odwiedzić chorego. Kiedy mimo sprzeciwu Chewra Kadiszy (próbowali oni go powstrzymać, bo był kohenem [83]) wszedł do jego pokoju, wykrzyknął: „Ten Żyd szerzył Torę wśród ludu!” Powtórzył te słowa wiele razy, a potem wrócił do pokoju modlitw, gdzie umierający mógł na zawsze połączyć się ze Stwórcą. Potem wrócił do chorego, aby ujrzeć, że dokonała się w nim wielka zmiana. Oto rabbi otworzył oczy i rzekł: „O! Jest tu rebe z Aleksandrowa!” Rebe spokojnie odpowiedział: „Kiedy wrócą ci siły, to ty mnie odwiedzisz w Aleksandrowie”.

Reb Szalom Cwi odzyskał zdrowie i żył jeszcze przez 11 lat. W tym czasie urodziło mu się dwóch synów. Starszym był rabbi Izaak Menachem, ukoronowany na rebego po śmierci admora Żyrardowa. Drugi to reb Szlomo Lejb, rabin Zgierza po śmierci swojego teścia reb Cwi Ha-Kohena.

Reb Szalom Cwi nadal jeździł do syna swojego szwagra rebego z Aleksandrowa, mimo że był starszy od niego. Zawsze dziwił się, że rebe aleksandrowski zachowywał się inaczej, niż to było w zwyczaju pośród admorów w Bejt Ha-Midraszu reb Bunima z Przysuchy. W Przysusze, Kocku i Górze Kalwarii nie wpuszczano do rebego kobiet, podczas gdy w Aleksandrowie także one mogły radzić się rebego w różnych sprawach. Kiedyś reb Szalom Cwi zapytał rebego, skąd ta różnica. Reb Henech odpowiedział mu: „Być rebem to kara, a Talmud naucza, że według Tory kobieta jest równa mężczyźnie w sprawach kar”.


W roku 5630 (1870) zmarł rebe z Aleksandrowa. Wśród jego chasydów byli tacy, którzy chcieli na jego miejscu widzieć reb Szaloma Hirsza. Reb Szalom Hirsz jednak odmówił: „Tak jak wiedziałem, że po śmierci Rima z Góry Kalwarii powinniśmy zwrócić się ku rebemu z Aleksandrowa, tak wiem, ze teraz nie mamy innego rebego, jak tylko reb Lejbełe z Góry Kalwarii”. W wieku 77 lat zwrócił się do młodego, 23-letniego rebego z Góry Kalwarii, autora „Sfat Emet”. Aż do swojej śmierci w roku 5637 (1877) pilnie studiował „Sfat Emet”. Nie odstąpił od tego zwyczaju nawet w ostatnich latach życia, i to nawet poświęcając nocny wypoczynek – do końca pozostał cudownie oddany nauce i zawsze z radością przekazywał swoim studentom w jesziwie Torę.

Reb Szalom Cwi pełnił posługę zgierskiego rabina przez 54 lata. Był uwielbiany przez społeczność, ale nigdy nie czerpał żadnych osobistych zysków z pełnionego urzędu. Jego przyjaciele i czciciele chcieli go jakoś wynagrodzić i kupili na jego nazwisko kupon na loterię. Kupon wygrał i nagroda wyniosła kilkaset rubli. W swoim testamencie rabbi napisał: „Co do mojej żony Dwory, oby żyła długo, przyrzekłem jej w kontrakcie małżeńskim sumę 500 srebrnych rubli, poza biżuterią i strojami, jeśli Bóg obdarzy nas męskim potomkiem. Kiedy z Bożą pomocą urodził się nasz syn Izaak Mendel, oby żył długo, zastanawiałem się, czy będę w stanie dotrzymać obietnicy, gdyż urząd rabinacki nie przynosi nawet wystarczających środków na utrzymanie. Jednak później Bóg obdarzył mnie wielką łaską i zbawienie przyszło przez loterię, która dzięki moim przyjaciołom przyniosła mi kilka razy po kilkaset rubli. Poza tym, pewne ważne osoby, niech je Bóg błogosławi, uhonorowały mnie bogatymi upominkami. Także niektórzy mieszczanie, niech im Bóg błogosławi, obdarowali mnie pewną sumą pieniędzy i tak udało mi się zebrać ponad 400 srebrnych rubli. Znajdują się one w miękkim portfelu w okutej żelazem skrzynce. Skrzynka wraz z zawartością należy się mojej żonie zgodnie z kontraktem małżeńskim, podobnie jak cała biżuteria i stroje. Zapisuję jej także łóżko, pościel i wszystkie sprzęty domowe, oprócz dóbr przyrzeczonych kontraktem małżeńskim. W sztywnym portfelu znajduje się promesa na 1 000 złotych monet. Te zapisuję mojemu synowi Izaakowi Mendlowi, oby żył długo. Portfel zawiera także nieco srebrnych monet, które otrzymałem za wykup pierworodnych, oby żyli długo [84]. Pieniądze te powinny pójść na zapłatę nauczycielowi, który będzie uczyć moich synów. Ostrzegam, że powyższe ustalenia nie podlegają dyskusji i rzeczy mają odbyć się tak, jak orzeka niniejszy testament. Poza tym w skrzynce jest jeszcze jeden portfel zawierający sumę 1 000 złotych monet. Otrzyma je mój syn Szlomo Lejb, niech światło jego świeci. Podpisano w niedzielę w tygodniu części Tory na Reeh [85] 5634 (1874) roku w świętym mieście Zgierzu, Szalom Cwi Ha-Kohen, głowa sądu rabinackiego Zgierza.

Kiedy 6 tewet 5637 (1877) reb Szalom Cwi zwrócił duszę Najwyższemu, na pogrzeb jego przybyły tłumy Żydów z okolicznych miast i miasteczek. Rabbi ozorkowski pochwalił go słowami: „I cały naród wybuchnął wielkim łkaniem i popłynęły rzeki łez, bowiem padł jeden z cedrów libańskich, potężnych cedrów Tory…” (z eulogii napisanej o nim przez maskila Abrahama Jakuba Weisenfelda w „Ha-Magid”, 5637/1877).


Zgierscy Żydzi wznieśli ponad jego grobem baldachim. W czasach zamętu ludzie przybywali tu, aby prosić go o modlitwę.

Reb Szalom Cwi nie pozostawił żadnych pism. W młodości napisał książkę „Chanoch Lanaar” (Kształcenie chłopca) dotyczącą spraw edukacji. Kierował się nią ucząc swoich dwóch synów. Zarówno ta książka, jak i inne teksty jego autorstwa dotyczące nowych idei w Torze, zaginęły.

W eulogii pana Weisenfelda w „Ha-Magid” zatytułowanej „Nie ma już cadyka” autor mówi m.in.: „Gaon i chasyd, który był kohenem, był koronowany trzema koronami: koroną kapłaństwa, koroną Tory i koroną dobrego imienia. Koroną Tory – ponieważ szerzył Torę wśród ludu przez 54 lata, przez które pełnił w naszej społeczności urząd rabina. Ze wszystkich stron kraju przybywały do niego rzeki młodych ludzi, aby studiować w jego wielkiej jesziwie. Koroną kapłaństwa – ponieważ był kapłanem (kohenem) Boga Najwyższego i uczniów Aarona, kochał i sprowadzał pokój, miłował bliźniego i przywodził go do Tory [86]. Duch Boży w nim mieszkający i duch łaski spływającej z jego ust przyciągały tych, którzy byli daleko i zwracały ich serca ku Ojcu Niebieskiemu. Jednak najwyższa z nich była korona dobrego imienia, jego wielka skromność, święta Tora, w której zagłębiał się dla odkupienia własnej duszy – oto, czym zasłużył sobie, aby być ukoronowanym tą koroną, zdobną przepięknymi, cennymi klejnotami. Nigdy nie trzymał władzy silną rękę i nie zmuszał ludzi do wypełniania jego woli. Uciekał od zaszczytów. Mimo, że los przeznaczył go do nich i najwięksi rabini chwalili jego imię, nie zaszkodziło to jego czystemu sercu. Był człowiekiem wielkiej cierpliwości, a drzwi jego były zawsze otwarte dla każdego potrzebującego, od bogaczy aż do drwali i nosiwodów. Sąd jego był zawsze przepełniony spokojem i pewnością i przenikał w głąb serc słuchaczy…”


Reb Szalom Cwi pozostawił dwóch synów, których urodziła mu jego druga żona, gdy był już w podeszłym wieku. Byli to admor reb Izaak Mendel i rabbi Szlomo Jehuda Lejb. Z pierwszego małżeństwa miał tylko córki – Chaję i Brejnę.


{355}


Drugi rabin Zgierza, błogosławionej pamięci
reb Cwi Ha-Kohen

5638 – 5678/ 1878-1898

Rabbi A. I. Brumberg i inne źródła

przełożyli: Doubi Swarc i Emanuel Frenkel

wydał: Jerrold Landau

Po śmierci reb Szaloma Cwi w roku 5637 (1877) społeczność Zgierza pozostawała bez rabina dopóty, dopóki nie znaleziono godnego następcy starego rabbiego, który był ukochany przez wszystkich mieszkańców miasta. Wybrano rabina i gaona reb Cwi Hirsza Ha-Kohena, syna znanego rabbiego i gaona reb Elazara z Pułtuska, jednego z najznamienitszych kockich chasydów i wnuka reb Jakuba z Leśnicy, światła diaspory, autora „Chawat Daat” i „Netiwot Ha-Miszpat”.

Reb Cwi Ha-Kohen urodził się i wychował w domu swojego ojca, gaona i chasyda reb Elazara z Pułtuska. Kiedy osiągnął odpowiedni wiek, ożenił się z córką chasyda reb Lejba Kahana z Czekanowa. Teść utrzymywał go przez wiele lat, tak aby mógł on zajmować się Torą i chasydyzmem. Reb Cwi był prawą ręką swojego ojca, gaona reb Elazara i często towarzyszył mu w podróżach. W roku 5616 (1856) reb Elazar otrzymał propozycję objęcia urzędu rabina w Płocku. Także w podróży do Płocka towarzyszył mu syn. Reb Elazar mieszkał tam przez kilka lat, a potem powrócił do Pułtuska.

W roku 5630 (1870), kiedy to reb Elazar zrezygnował z rabinatu w Pułtusku i przeniósł się do Sochaczewa, społeczność Pułtuska zdecydowała się uczynić reb Cwi jego następcą. Tak reb Cwi stał się znany jako gaon i cadyk o niezwykłej osobowości. Cieszył się wielkim szacunkiem wśród swojej społeczności, słuchano go i poważano.

Reb Cwi pełnił urząd rabina w Pułtusku przez około osiem lat (5630-5638/ 1870-1878). W roku 5638, mniej więcej w rok po śmierci reb Szaloma Hirsza, głowy sądu rabinackiego w Zgierzu, reb Cwi Ha-Kohen został ukoronowany jako jego następca. Nie wszyscy przyjęli jego wybór z zadowoleniem. Wciąż pamiętano pierwszego rabbiego, reb Szaloma Cwi i z trudem przyszło im przyzwyczaić się do reb Cwi. Przekonał ich jednak mawiając: „Ciągle jeszcze tęsknicie za waszym pierwszym rabbim, reb Szalomem Cwi. Ja też mam na imię Cwi, a jeśli zawrzecie ze mną pokój (szalom), to także będę dla was Szalomem Cwi…” I tak właśnie się stało.

Polubiono go w Zgierzu, tak jak wcześniej w Pułtusku. Zdarzyło się pewnego razu, że jeden z Żydów budował sobie dom w Chol Ha-Moed [87]. Reb Cwi zwrócił się do niego, aby ze względu na święto wstrzymał prace. Ten odrzekł: „Jakże mam wstrzymać prace, skoro już zapłaciłem robotnikom?” Reb Cwi, niewiele myśląc, wyjął z kieszeni potrzebną sumę i oddał rozmówcy, aby mógł bez straty przerwać budowę.

Reb Cwi znany był ze swojej pilności w studiowaniu. Zawsze można go było zobaczyć z Gemarą na kolanach, pochłoniętego Torą. Nie zaniedbywał przy tym spraw tego świata i miał wielkie poczucie humoru. Opowiada się, jak to kiedyś szył sobie nowe ubranie. Kiedy krawiec przyniósł mu gotowy strój, reb Cwi zauważył, że ubranie jest dla niego za krótkie. Zwrócił się do krawca melodią Gemary [88]: „Krawcze, krawcze, czemu użyłeś tylko nici, a nie użyłeś rozumu?”

Dla córki swojej Cypory wybrał na męża młodego geniusza reb Szlomo Jehudę Lejb Ha-Kohena, syna pierwszego zgierskiego rabina reb Szaloma Cwi. Karmił go przy swoim stole przez lat dziesięć.

Reb Cwi zajmował krzesło rabina zgierskiego przez dwadzieścia lat i, jak poświadcza jago zięć, był człowiekiem prawym i skromnym.

Reb Cwi szedł w ślady swoich świętych ojców. W szczególności dały się w nim rozpoznać pewne rysy charakteru jego świetnego dziadka, „Chawat Daata” z Leśnicy. Napisał wiele respons [74*] do swego ojca gaona reb Elazara i do szwagra gaona reb Dawida Dowa z Łasku, autora Responsy R”DD.

Reb Cwi zmarł w roku 5658 (1898). Na stanowisku rabina zastąpił go zięć reb Szlomo Jehuda Lejb Ha-Kohen, syn starości pierwszego rabina Zgierza, świętej i błogosławionej pamięci reb Szaloma Cwi.


W „Ha-Cefirze” nr 249 z roku 1897 (5658) znaleźliśmy następujący artykuł dotyczący śmierci rabbiego Cwi, syna świętej i błogosławionej pamięci rabbiego Elazara Ha-Kohena i ukoronowania rabbiego Szlomo Lejb Ha-Kohena na następnego rabina Zgierza. Oto fragment tego artykułu:

„Zgierz (gubernia piotrkowska): w wigilię Sukot miasto wypełniło się łkaniem i żałobą po rabinie i głowie sądu rabinackiego, skromnego i cichego gaona świętej i błogosławionej pamięci rabbiego Cwi Ha-Kohena, nagle nam zabranego. Był synem cadyka i gaona świętej i błogosławionej pamięci rabbiego Elazara, głowy sądu rabinackiego Pułtuska. Rabbi miał około siedemdziesięciu lat. W ostatnich latach swojego życia dane mu było poznać straszliwą chorobę, która przyczyniła mu ciężkich cierpień. Cierpienie jego było jednak cierpieniem miłości, ponieważ nigdy nie oddalił się od Tory. Aż do ostatniego momentu nie ustawał w studiach. Określiłem go jako skromnego i cichego, i rzeczywiście, celował w praktykowaniu tych cnót i był przykładem dla tych z daleka i dal tych z bliska. O jego oddaniu Torze świadczy ogromna ilość pism, które pozostawił nam jako błogosławieństwo, wiązki nowel talmudycznych [75*] dotyczących halachy i agady spisanych, zredagowanych i przygotowanych do publikacji.

Jego nagła śmierć napełniła grozą wszystkie okoliczne miasteczka. Wielu rabinów, z rabinem i gaonem łódzkim na czele, pospieszyło do Zgierza, aby go wychwalać i opłakiwać. Społeczność naszego miasta niewątpliwie górowała nad sąsiednimi miejscowościami w pokoju i prawdzie, bowiem wszyscy zwrócili oczy na zięcia rabbiego, rabbiego i gaona Szlomo Jehudę Lejb Ha-Kohena wskazując go jako następcę zmarłego rabina. Starsi gminy natychmiast poprosili rabina i gaona Łodzi, aby sporządził niezbędne pismo, a następnie, w imieniu całej społeczności przekazali nowemu rabbiemu swoje gratulacje.

Poza tym, że jest synem rabbiego i gaona Szaloma Cwi Ha-Kohena, który zasiadał w naszym mieście na krześle rabina przez około pięćdziesiąt lat i szerzył z niego Torę, a także wykształcił wielu rabinów pełniących ten urząd w wielu miastach Polski, młody rabbi Szlomo Jehuda Lejb Ha-Kohen godzien jest tytułu rabina ze względu na swe własne zasługi. Jest on wielki w Torze i został ordynowany przez gaonów kraju. Jest mądry, biegły w tradycji i w całej wiedzy, jakiej wymaga się od rabina Izraela. Trzy lata temu z doskonałym wynikiem zdał egzamin przed komisją i otrzymał certyfikat.

Każdy, kto wie, jakie spory i kontrowersje towarzyszą zazwyczaj wyborowi rabina w każdym żydowskim miasteczku, ucieszyłby się na widok takiej zgodności. Wszystkie frakcje opowiedziały się za reb Szlomo Jehudą Lejb Ha-Kohenem. Nie podniósł się ani jeden głos sprzeciwu.

Rabbi zaczął sprawowanie urzędu wspaniałym kazaniem, wygłoszonym wobec wielkiej rzeszy ludzi w szabat części Tory na Bereszit [89], pełnym moralnych wskazówek, radującym ucho spragnione pokarmu dla serca. W święta urodzin [90] mówił o sprawach bieżących, w sposób jak najodpowiedniejszy, po rosyjsku, tak że wszyscy cieszyli się, że mają tak światłego rabbiego, który z równym powodzeniem służy społeczności jako rabin, jak i reprezentuje ją przed rządem i Jego Wysokością. Radość nasza była podwójna, kiedy zobaczyliśmy, że mimo upływu czasu on nie ustaje w służbie i nie milknie. Od czasu do czasu zarząd gminy prosi go o pomoc w łagodzeniu sporów i wypełnianiu społecznych potrzeb.

Opromienia go nadzieja, bowiem wielu jest takich, którzy będą stać przy nim, kiedykolwiek by tego potrzebował. A teraz, czcigodny rabbi, naprzód! Bóg z tobą, bądź tylko silny i nie daj się pokonać!

Przybysz i osiedleniec


{357}


Świętej i błogosławionej pamięci
rabbi Szlomo Jehuda Lejb Ha-Kohen,
niech Bóg pomści jego duszę

(ostatni rabin Zgierza)

rabbi A. I. Brumberg i inne źródła

przełożyli: Doubi Szwarc i Emanuel Frenkel

wydał: Jerrold Landau

Rabbi Szlomo Jehuda Lejb urodził się swemu ojcu rabbi Szalomowi Cwi Ha-Kohenowi w roku 5627 (1867). Miał 10 lat, kiedy zmarł jego ojciec. Nauczycielem jego i jego starszego brata reb Izaaka Menachema był rabbi Cwi Hirsz, drugi rabin zgierski.

Od młodości uważano go za geniusza. Studiował wraz z rabinem Kutna, gaonem rabbim Izraelem Joszuą Trunkiem. Kiedy osiągnął dojrzałość, rabbi Cwi Hirsz wybrał go sobie na zięcia dając mu za żonę swoją córkę Cyporę. Teść utrzymywał go przez około dziesięć lat. Był mu ojcem i nauczycielem. Wychował go w Torze i miłości Nieba.


Po śmierci teścia w roku 5658 (1897) reb Szlomo Jehuda Lejb został ukoronowany na rabina jak jego święci ojcowie. Społeczność ukochała go tak jak wcześniej jego ojca i teścia. Był wspaniałym mówcą; kiedy mówił, z ust jego padały cenne klejnoty. W sprawach społecznych działał mądrze i energicznie. Zajmował honorowe miejsce wśród chasydów z Góry Kalwarii, ale naprawdę u siebie był w miejskiej synagodze.

{fot. str. 358: świętej i błogosławionej pamięci rabbi Szlomo Jehuda Lejb Ha-Kohen}

Poza głęboką znajomością Talmudu babilońskiego i jerozolimskiego, zarówno wczesnych jak i późnych respons, oraz całej wiedzy Izraela, dobrze znał również inne księgi mądrości, jak „Przewodnik błądzących” [91], Abarbanela, Akedę, Maharala z Pragi [92] i inne. Był także ekspertem w filozofii powszechnej, umiejętnie prowadził dyskusje i interesował się studiami nad ludzką myślą.

W odniesieniu do artykułu prof. Jechezkiela Kaufmana na temat książki „Der Untergang des Abendlandes” Oswalda Spenglera, wydanej w antologii „Rimon” w roku 5682/1922 w Berlinie, rabbi Szlomo Lejb pisze, że problemów tych nie da się odnieść do Spinozy, Leibnitza i Kanta. Spengler wciska wielką filozofię Kanta w bardzo ciasne ramy i odbiera jej siłę oddziaływania obwarowując ją szczegółowymi rozróżnieniami bez znaczenia. Kaufman ogranicza również koncept czasu do jego najbardziej podstawowych zasad odmawiając racji tym, którzy w swych teoriach na ten temat opierają się na wydarzeniach epok. Kiedy w latach 20. ukazała się „Teoria względności” prof. Alberta Einsteina, rabbi wyraził swój podziw dla tej filozofii i pospieszył wyjaśniać inteligentnym ludziom jej zasady.

Przy tym wszystkim znajdował dość czasu na głoszenie Tory wśród ludzi, zwłaszcza wśród młodzieży, dla której prowadził regularne lekcje o Gemarze i prawie żydowskim. Zajmował się Torą i wiedzą dniami i nocami, był jednak przy tym człowiekiem czynu. Angażował się we wszystkie aspekty życia społeczności. Przejmował się nie tylko sprawami duchowymi, ale także codziennością żydowskiego Zgierza. Nic dziwnego, że ludzie go kochali – widzieli w nim obrońcę swoich praw gotowego walczyć w ich imieniu.

Żydowski pisarz A. Litwin odwiedziwszy Zgierz w roku 5672 (1912) napisał o rabbim Szlomo Jehudzie Lejbie artykuł zatytułowany: „Jeremiasz prorok ze Zgierza”. Nazwał go tym imieniem, widział bowiem rabina płaczącego i nad narodowym i ekonomicznym upadkiem narodu żydowskiego swojej generacji. W pismach swoich nie opierał się na ideach wziętych z abstrakcyjnych i ogólnych badań, lecz na tym, co widział i czego doświadczył w ciągu poprzednich pięciu czy sześciu lat. Pisał serdeczną krwią, z gniewem proroka: „Ja jestem tym mężem, który zaznał niewoli…” [93]. Zapisywał stronę za stroną z jękiem bólu i udręki i doszedł do zatrważających wniosków: „Lud żydowski szybko zbliża się do narodowego i ekonomicznego upadku”. Rabbi Szlomo Jehuda Leib wymienia po kolei wstrząsy i prześladowania, jakie znienacka, jak złodziej, spadły na Żydów. Spójrzcie na elektryczność, która zamiast przynieść, jak mówiono, postęp i wygodę, zabrała środki utrzymania setce żydowskich woźniców. Zgierz jest miastem przemysłu i produkcji, ale pracownikami fabryk tylko z rzadka są Żydzi, dużo częściej są to Polacy i Niemcy. Niemniej jednak setki żydowskich rodzin utrzymywały się z rzemiosła i drobnego handlu obsługując polskich i niemieckich robotników. Jednak wraz z nadejściem rewolucji karta się odwróciła. Robotnicy zorganizowali się w kooperatywy i nie potrzebowali już usług ani sklepów żydowskich. Wszyscy żydowscy sklepikarze i rzemieślnicy zbiednieli i niektórzy byli zmuszeni zająć się handlem obwoźnym, aby zarobić na życie. Tylko niewielu sklepikarzom wciąż udawało się wielkim wysiłkiem utrzymać na powierzchni, zresztą z biegiem czasu było ich coraz mniej. Tylko jedna grupa zawodowa nie ucierpiała ani z powodu elektryczności, ani z powodu kooperatyw. Byli to tkacze. Oni nie dali sobie odebrać należnych im praw. Konkurencją dla nich byli jednak ich właśni żydowscy bracia, wielcy fabrykanci, którzy otworzyli w Zgierzu swoje przedsiębiorstwa i coraz bardziej spychali drobnych tkaczy na margines.

Dalej czytamy we wspomnianym artykule: „Przez długie lata działała w mieście organizacja „Machzikei Hadas” założona przez ortodoksyjnych przedsiębiorców. Ufundowali oni jesziwę i wspomagali dziesiątki młodych ludzi. Rabbi został poproszony o wygłoszenie mowy inauguracyjnej na ceremonii otwarcia. Wykorzystał to, by postawić wobec wszystkich tę bolesną kwestię, która nie dawała mu spokoju: kwestię ekonomicznego upadku życia w mieście. Surowo karcił wielkich przemysłowców, którzy nie chcieli zatrudniać żydowskich robotników. Kazanie rozwścieczyło słuchaczy. Atakowano rabina: „Dlaczego miesza się w sprawy, które do niego nie należą? Powinien zajmować się umacnianiem wiary, a nie tym, co jest poza jego kompetencjami”. Słowa te głęboko zabolały rabina. Przerwał swoją mowę w pół zdania.

Regularnie uczestniczył w zebraniach rady gminy i wyrażał swoją opinię we wszystkich sprawach, o których dyskutowano. Pojawiał się na każdym publicznym zebraniu, festynie czy demonstracji. Zawsze przemawiał z ogniem i patosem.

Jego kazania w synagodze odbijały się w społeczności szerokim echem. Zwyczajowo we wszystkich synagogach ogłaszano termin kazania rabina. W te dni ulicami ciągnęły tłumy wiernych, aby wysłuchać słów rabbiego. Byli wśród nich wybitni studenci jesziwy, badacze Tory, chasydzi. Ze sztibł wychodzili uczeni w jedwabnych chałatach i lisiurach, którzy także chcieli pozdrowić rabbiego. Tłoczyli się, aby tylko nie uronić z kazania ani słowa. Przychodzili, aby usłyszeć słowa Tory, dowiedzieć się o najsubtelniejszych ideach Tory i judaizmu, ale przede wszystkim, aby posłuchać o człowieku. Człowiek był głównym tematem mów rabina: jego walka z pokusami, żarząca się w nim iskra Boża, jego tęsknota za kompletnością; człowiek jako korona stworzenia, jego droga w samopoświęceniu i doskonaleniu duchowym itd. Sprawami tymi zajmował się najczęściej w drugiej połowie każdego kazania ku zadowoleniu tych, którzy rozumieli kabałę.

Rabbi Szlomo Jehuda Lejb nie należał do żadnej frakcji. Ponieważ stał ponad podziałami, mógł skarcić każdego, kto zdawał się schodzić ze ścieżki wiary na niebezpieczne bezdroża.

W roku 5691 (1931) udało mu się wielkim wysiłkiem wydać swoje nowele, rozważania i idee w książce „Newe Szalom” w Piotrkowie. We wstępie pisze m.in.:

{fotokopia str. 361: strona tytułowa książki „Newe Szalom” („Zamieszkując dom pokoju”) napisanej przez rabbiego Szlomo Jehudę Lejb Ha-Kohena, głowę sądu rabinackiego w Zgierzu. Przypis tłumacza angielskiego: tytuł wskazuje, że książka zawiera kazania i objaśnienia rabbiego Szlomo Jehudy Lejb Ha-Kohena, syna cadyka i gaona świętej i błogosławionej pamięci rabbiego Szaloma Cwi Ha-Kohena i zięcia rabbiego Cwi Ha-Kohena, głowy sądu rabinackiego Zgierza. Wydano w Piotrkowie przez Chanocha Henecha, syna Jeszai Zewa Falmana w roku 5681 (1921)}

„W pracy mojej zawarłem niektóre z moich nowych idei dotyczących halachy, a także wniosków i rozważań, aby udekorowały pierwszy owoc [94]. Jeśli jest wśród nich choć jedna wartościowa, usprawiedliwi to całą książkę. Niech Bóg pozwoli mi wydać także moje najnowsze idee dotyczące halachy, te, które noszę w sobie, jako pomoc w nauczaniu i studiowaniu. Nazwałem ten zbiór „Newe Szalom” („Zamieszkując dom pokoju”) i zadedykowałem memu ojcu gaonowi, światłu swojej generacji, prawdziwemu Cadykowi, Chasydowi Kapłaństwa, głowie jesziwy, naszemu czcigodnemu mistrzowi i nauczycielowi świętej i błogosławionej pamięci Szalomowi Cwi Ha-Kohenowi, rabinowi zgierskiemu przez 54 lata. Z jesziwy jego wyszły setki znakomitych studentów i około pięćdziesięciu rabinów, w tym kilka prawdziwych znakomitości ludu żydowskiego. Jestem synem starości mego ojca. Moja szlachetna matka Dwora była córką chasyda błogosławionej pamięci Reuwena Izaaka, syna świętego rabbiego błogosławionej pamięci Szaloma, głowy sądu rabinackiego Piątku, który był zięciem gaona błogosławionej pamięci Natana, głowy sądu rabinackiego Staszowa.

Chciałbym wspomnieć tutaj również mojego brata i roztropnego gaona reb Izaaka Menachema, oby żył długo, moją szlachetną siostrę Chaję, oby żyła długo i moją siostrę Brejnę, oby żyła długo.

Chciałbym także wspomnieć uprzejmość mojego teścia świętej i błogosławionej pamięci rabbiego i gaona Cwi Ha-Kohena, głowy sądu rabinackiego Zgierza, który był dla mnie jak ojciec. Żywił mnie przy swoim stole przez około dziesięć lat. Był mi rabbim i nauczycielem. Uczyłem się od niego przez wszystkie dni jego życia. Poznałem jego szlachetność i skromność jeszcze, kiedy mieszkałem pod jego dachem. Północ nigdy nie zastała go śpiącego. Ledwie wiedział, jak wygląda moneta, bowiem pieniądze nie miały w jego oczach żadnej wartości. Dochody swoje w tajemnicy rozdawał biednym. Był pełen pokory, ale szydercy nigdy nie zdołali go zawstydzić. Kiedy widział najmniejszą rysę w gmachu wiary, stawał się niczym ryczący lew. Nie lubił sławy. Był świętym człowiekiem, synem świętego gaona świętej i błogosławionej pamięci reb Abrahama, głowy sądu rabinackiego Sochaczewa i zięcia światła diaspory świętej i błogosławionej pamięci rabbiego Jakuba z Leśnicy, autora „Chawat Daat”. Moja szlachetna teściowa błogosławionej pamięci Sara Blima była kobietą o dobrym sercu. Nie da się opisać rozległości jej wiedzy. W domu ich byłem szczęśliwy i spokojny. Moja szlachetna żona Cypora, oby żyła długo, odziedziczyła duchowe bogactwa swoich błogosławionej pamięci rodziców.

Po śmierci mojego błogosławionej pamięci teścia społeczność mojego miasta Zgierza, niech Bóg ich chroni, wybrała mnie, abym zajął miejsce moich ojców. Żyłem wśród niech przez trzydzieści trzy lata w spokoju i szczęściu. Hojnie zaspokajali wszystkie moje potrzeby wciąż z miłością wspominając moich błogosławionej pamięci rodziców. W mieście moim tradycja przechodzi z ojca na syna w pokoju i radości. Dziękuję wszystkim pracownikom gminy, szczególnie mojemu przyjacielowi, głowie społeczności i zamożnemu człowiekowi Eliezerowi Sirkesowi, niech go Bóg błogosławi, który własnymi środkami, a także środkami z kasy gminy wspomógł mnie, abym mógł wydać tę książkę. Niech Bóg wynagrodzi ich za ich szlachetne uczynki obfitością wszelkich dóbr, życiem i zdrowiem, od młodych aż po najstarszych.

Niech Bóg wspomni mojego drogiego i pełnego cnót syna, rabbiego Szaloma Ha-Kohena, oby żył długo, i jego żonę Ryfkę, córkę służącego Torze reb Jeszai i mojego małego wnuka Cwi, oby żył długo. A także moją drogą córkę Dinę, oby żyła długo, jej męża, mojego drogiego i pełnego cnót zięcia rabbi Dawida, oby żył długo, syna rabbiego Jozefa Pacanowskiego, autora książki Pardes Josef, oby żył długo i mojego najstarszego wnuka, małego Szaloma Cwi, oby żył długo.

Chciałbym również wspomnieć moją chorą córkę Brejnę, oby żyła długo. Niech Bóg ześle jej całkowite wyzdrowienie pośród wszystkich chorych Izraela. I oby dane mi było doczekać zadowolenia z mojej córki Sary, oby żyła długo.

Zgierz, 7 adar 5691 / 1931

Szlomo Jehuda Lejb Ha-Kohen, głowa sądu rabinackiego społeczności zgierskiej.

Nie dane było reb Szlomo Jehudzie Lejbowi wydać swoich nowel i nowel prawa żydowskiego. Los ich był taki sam, jak los bogatej, starożytnej i różnorodnej biblioteki rabbiego – był to ten sam los, który spotkał cały kulturalny i duchowy dorobek polskiego żydostwa pod rządami okrutnych nazistowskich wandali.

Tak jak w swoich czasach prorok Jeremiasz, także rabbi Szlomo Jehuda Lejb był świadkiem okropności, jakie wróg uczynił jego ludowi i jego społeczności, której służył w koronie rabina przez czterdzieści jeden lat. Własnymi oczami widział, jak płonie synagoga, w której przez wszystkie te lata nauczał o miłości Izraela i miłości bliźniego. Biada oczom, które widziały takie rzeczy!… Poszedł na tułaczkę, aby znaleźć schronienie dla siebie i swojej rodziny. Tak dotarł do Warszawy, stolicy Polski. Tam, w warszawskim getcie, wraz ze znaczną częścią zgierskiego żydostwa znalazł chwilową przystań. Wśród towarzyszy w cierpieniu było nieco zamożnych ludzi, którzy go wspierali. Rabbi został zabrany na Umschlagplatz podczas wielkiej akcji w roku 5702 (1942). Stamtąd wysłano go do nazistowskiego obozu śmierci. Niech Bóg pomści jego duszę. Niech dusza jego będzie związana w węzełku życia.

« Previous Page Table of Contents Next Page »



  1. akronim rabbiego Izraela Baal Szem Towa, założyciela chasydyzmu. Return
  2. Seer z Lublina. Return
  3. tradycyjny tekst żydowskiego powołania na urząd rabina: „Jore Jore” znaczy: będzie nauczał, a „Jadin Jadin” – będzie sądził. Return
  4. w przedmowie do książki reb Szaula Mosze „Responsy reb Szaula Mosze”, Tel Awiw 5719/1959 Return
  5. po hebrajsku „Isur weHeter” – dotyczy tych obszarów żydowskiego prawa, które wymagają decyzji, czy coś jest dozwolone, czy zakazane. Return
  6. Taz – Turej Zahaw; SzaCh – Sziftej Ha-Kohen; pseudonimy dwóch najważniejszych komentatorów żydowskiego prawa. Return
  7. „Żyd Psalmów”. Return
  8. Tora zabrania pracować w szabat, jednak tylko wtedy, gdy wykonywana praca jest praca „pozytywna”. Jeśli jest to czynność „destruktywna”, zabrania jej tylko prawo rabiniczne. Jako przykład można podać darcie tkaniny. Jest ono zabronione przez Torę, jeśli czyni się to w celu szycia, natomiast jeśli cel darcia tkaniny jest destrukcyjny, zabrania tego tylko prawo rabiniczne, tzn. czynność ta nie jest karalna. Return
  9. „ten, który stwarza owoc na drzewie” – błogosławieństwo odmawiane przed zjedzeniem owocu. Return
  10. przyjął reb Henecha jako swojego własnego rebego. Return
  11. kohen – Żyd z rodu kapłańskiego, któremu nie wolno mieć kontaktu ze zmarłym ani z umierającym. Return
  12. w prawie żydowskim każdy pierworodny, którego matka ani ojciec nie pochodzą z rodu kohenów, musi zostać wykupiony za sumę 5 srebrnych monet od kohena. Rabbi, jako kohen, często odprawiał tę ceremonię i za każdym razem otrzymywał 5 monet. Uroczystość ta nazywana jest „Pidjon Haben” („Wykup pierworodnego”) Return
  13. pod koniec miesiąca aw (późne lato) Return
  14. cytat z misznaicznego traktatu Pirke Awot. Return
  15. Chol Ha-Moed to dni bezpośrednio poprzedzające święta Paschy i Sukot. Są to dni półświąteczne, kiedy to praca jest dozwolona, jakkolwiek pracy niekoniecznej należy się wystrzegać. Return
  16. zwyczajowo Gemarę czyta się śpiewając. Return
  17. tydzień po Simchat Tora. Return
  18. święta państwowe, np. urodziny cara. Return
  19. główne dzieło Majmonidesa. Return
  20. rabbi Jehuda Loew z Pragi, któremu przypisuje się stworzenie Golema. Return
  21. Treny 3,1 Return
  22. istnieje przykazanie nakazujące przynoszenie pierwszych owoców do Świątyni jerozolimskiej. Dekorowano je dodatkowymi owocami. Wyrażenie to oznacza tutaj podkreślenie i ozdobienie pierwotnej idei. Return




  74*   Seer z Lublina. Return
  75*   tradycyjny tekst żydowskiego powołania na urząd rabina: „Jore Jore” znaczy: będzie nauczał, a „Jadin Jadin” – będzie sądził. Return

This material is made available by JewishGen, Inc. and the Yizkor Book Project for the purpose of
fulfilling our mission of disseminating information about the Holocaust and destroyed Jewish communities.
This material may not be copied, sold or bartered without JewishGen, Inc.'s permission. Rights may be reserved by the copyright holder.


JewishGen, Inc. makes no representations regarding the accuracy of the translation. The reader may wish to refer to the original material for verification.
JewishGen is not responsible for inaccuracies or omissions in the original work and cannot rewrite or edit the text to correct inaccuracies and/or omissions.
Our mission is to produce a translation of the original work and we cannot verify the accuracy of statements or alter facts cited.

  Zgierz, Poland     Yizkor Book Project     JewishGen Home Page


Yizkor Book Director, Lance Ackerfeld
This web page created by Osnat Ramaty

Copyright © 1999-2024 by JewishGen, Inc.
Updated 13 Mar 2005 by LA